Picasso mawiał, że wszyscy rodzimy się artystami. Zajmował się sztuką, więc jego słowa dotyczyły głównie tego obszaru. Ich sens jest jednak dużo głębszy i bardziej uniwersalny. Bycie artystą bowiem oznacza również bycie kreatywnym – z dużą wyobraźnią i licznymi, często nieszablonowymi pomysłami. Jest to ważna zdolność nie tylko w tworzeniu nowych rzeczy (utworów, produktów, planów), ale też w rozwiązywaniu różnych sytuacji i problemów – kiedy standardowe sposoby są nieskuteczne, mniej efektywne albo zwyczajnie chcemy osiągnąć efekt wow.
Właśnie z tych powodów chcemy rozwijać kreatywność u dzieci i młodzieży – w domu, szkole, sporcie czy podczas różnych zajęć dodatkowych. Dorośli, gdy uświadamiają sobie, że myślą zbyt stereotypowo, również narzekają na brak kreatywności, albo stwierdzają wtedy, że nie mają jej i już nie są w stanie jej nabyć, albo – ci bardziej ambitni – chcą ją w sobie rozwijać.
No dobrze, ale skoro „wszyscy rod zimy się artystami ”, to co tu rozwijać?
Problem w tym, że dzieci faktycznie są kreatywne i twórcze, ale to my, dorośli, kasujemy tę zdolność w ich umysłach i dlatego potem musimy rozwijać ją na nowo. Wprowadzamy im liczne stereotypy myślenia, które ją hamują. „Nie da się”, „Ten problem powinieneś rozwiązać dokładnie w taki sposób”, „To jedyne słuszne rozwiązanie”, „Zrób to według poniższego schematu”, „Zrób to tak jak ja”. To tylko wybrane stwierdzenia, ale my, jako dorośli, tak właśnie myślimy i potem przenosimy to na własne dzieci lub naszych podopiecznych.
A to naprawdę niesamowicie zdolne istoty – wykorzystajmy to!
Dzieci, zwłaszcza te małe, nie mają świadomości, wiedzy czy umiejętności. Dlatego znajdując się w różnych, zwłaszcza nowych dla nich, sytuacjach, naśladują dorosłych (lub inne starsze dzieci) albo same szukają sposobu jej rozwiązania.
Mają tę cudowną zdolność, że jeśli czegoś nie wiedzą lub nie rozumieją, to sobie dopowiadają i tłumaczą na swój sposób, żeby stało się to dla nich zrozumiałe. To niesamowity dar, bo choćby się myliły (przynajmniej według naszych „dorosłych” wzorców), to i tak próbują dalej, kombinują, uczą się.
Przytoczymy tutaj historię pewnej małej dziewczynki, na którą często powołuje się sir Ken Robinson, jeden z najpopularniejszych orędowników „niezabijania kreatywności u dzieci ” na świecie. Wszystko dzieje się podczas lekcji rysunku. Pani podchodzi do dziewczynki siedzącej w ostatniej ławce, gdyż zauważa, że ta ewidentnie nie wykonuje tego, co zostało zadane, ale jest zaangażowana w coś innego. „Co rysujesz?” – pyta pani. Dziewczynka podnosi głowę, na chwilę przerywając swoje dzieło i odpowiada: „Rysuję Boga, proszę Pani”. „Ale jak chcesz to zrobić, przecież nikt nie wie, jak wygląda Bóg?!”. Dziewczynka z uśmiechem wyrażającym pewność siebie i dumę odpowiada: „Za chwilkę wszyscy się dowiedzą, tylko muszę skończyć”. I wraca do rysowania.
Co nam pokazuje ta sytuacja? Na pewno to, że dziewczynka musiała podejmować w domu i szkole tematy religijne. Nikt nie mógł jej powiedzieć, jak wygląda Bóg, bo faktycznie nikt tego nie wie. W umyśle dziewczynki pojawiła się luka, którą postanowiła wypełnić. Argument pani nauczycielki, że nikt tego nie wie, nie przemówił do niej. Nie zgadzała się na to, że się nie da. „Co będziecie mi dorośli mówić, że się nie da, skoro ja to właśnie robię?!”.
To tylko jedna historia. K ażdego dnia na całym świecie życie pokazuje nam takich historii setki lub tysiące. Każdy, kto w jakiś sposób obcuje z dziećmi – rodzice, nauczyciele, trenerzy, opiekunowie – potrafiłby podać bardzo wiele takich sytuacji.
Dlatego powinniśmy działać dwutorowo. Z jednej strony przestać zabijać kreatywność, a z drugiej – ją rozwijać. Jak to robić? Dając dzieciom jak najwięcej możliwości jej wykorzystywania. I, co nawet ważniejsze, nie wprowadzając stereotypów myślenia, o których wcześniej pisaliśmy.
Pokażemy Wam, jak sport może pomóc zarówno w jednym, jak i drugim.
Jeśli chcemy wiedzieć, jak nie zatrzymywać naturalnej kreatywności naszego dziecka czy młodego zawodnika, a nawet będziemy dążyć do tego, by ją rozwijać, musimy wiedzieć, czym ona jest. Kreatywność najczęściej kojarzy nam się z tworzeniem nowych, oryginalnych, niecodziennych pomysłów. Pozwala nam na dostrzeganie, odnajdywanie różnych rozwiązań dla tej samej sytuacji w sposób dosyć szybki (tak żeby nie zajmowało nam to zbyt dużo czasu). Z tej umiejętności, musimy to przyznać, korzystamy w codziennym życiu bardzo często – przy zatłoczonym dojeździe; gdy nie mamy wszystkich produktów do ugotowania obiadu albo w pełni przygotowanego stroju na bal przebierańców w przedszkolu córki. Inaczej – kreatywność możemy określić jako radzenie sobie w trudnych i nieoczekiwanych sytuacjach.
Jeden z ekspertów od tematu kreatywności w systemie edukacji, wspomniany sir Ken Robinson, w swoim nagraniu podczas słynnej konferencji TEDx, opowiada niezwykle inspirującą historię. W 1930 roku w jednej ze szkół wezwano na rozmowę rodziców pewnej dziewczynki, która nie mogła usiedzieć w miejscu podczas lekcji – kręciła się, musiała pozostawać w ciągłym ruchu, w czym pewnie przeszkadzała nauczycielom w przeprowadzeniu zaplanowanych lekcji (tu dodamy według tradycyjnego schematu – ja jako nauczyciel mówię, ty jako uczeń słuchasz i możesz powiedzieć coś wtedy, gdy ci na to pozwolę). Rodzice zwrócili się, według wskazań szkoły, ze swoją córką do lekarza. Po krótkiej rozmowie lekarz z rodzicami zostawili dziewczynkę samą w gabinecie, włączając radio. Obserwując to, jak dziewczynka naturalnie zaczyna tańczyć do rytmów płynących z radia, lekarz powiedział do matki: „Pani Lynne, Gillian nie jest chora, ona jest tancerką”. Kiedy rodzice zapisali ją do szkoły tańca, dziewczynka po latach wspominała: „Gdy tam weszłam, było cudownie. Było tak wiele osób takich jak ja. Ludzi, którzy nie umieli usiedzieć w miejscu. Ludzi, którzy musieli się ruszać, żeby myśleć”.
Z pewnością lekarz podążył tutaj poza wytarte schematy. Można powiedzieć, że „wyszedł z lasu” i zmienił perspektywę. Dzięki temu losy dziewczynki mogły potoczyć się, jak się później okazało, w stronę tańca zawodowego i założenia własnej szkoły, ale przede wszystkim w stronę odnalezienia siebie i swojej ogromnej mocnej strony, którą można wykorzystać.
A czym ta historia jest dla Was? Jakie przesłanie z niej płynie?
W sporcie kreatywność również przejawia się szybkim rozpoznaniem sytuacji (np. na boisku) i generowaniem pomysłów na jej rozwiązanie, a w szczególności odnalezieniem sposobu, który będzie optymalny i najbardziej skuteczny. Dodatkowo to także przełamanie powtarzanych schematów zagrań, chwytów czy uderzeń, czyli zagranie czegoś, czego nasz przeciwnik się nie spodziewa, lub właśnie nierobienie czegoś, czego przeciwnik się spodziewa.
Dlaczego sport może być doskonałym miejscem do zaistnienia (i rozwijania) kreatywności?
Przygoda najmłodszych z uprawianiem sportu zaczyna się od wykorzystania gier i zabaw ogólnorozwojowych i tych charakterystycznych w danej dyscyplinie sportu. Wszelkiego rodzaju aktywności, które dziecko odbiera jako zabawę, to naturalna przestrzeń do zaistnienia kreatywności, a także świetna okazja do nauki i rozwoju umiejętności. Oczywiście, trener lub nauczyciel wychowania fizycznego powinien pamiętać o tym, aby istniała możliwość wyboru kilku opcji w drodze do rozwiązania, a także obserwować i zauważać, kiedy dziecko wybiera inaczej niż w założonym, pewnym schemacie. I właśnie osoby dorosłe – nauczyciele, trenerzy, wychowawcy na obozach – będą odgrywały znaczącą rolę. Czy dostrzegą zachowanie będące przejawem kreatywności? Jak na nie zareagują? Jaką atmosferę podczas zajęć stworzą – jak na to „zagranie” zareagują koledzy i koleżanki?
Ponadto, na każdym treningu do wykonania danej czynności można dojść różnymi sposobami. Jasne, że dążymy do tego, aby wypracować pewne techniczne wzorce ruchowe, jednak zdobyć punkt możemy różnymi sposobami. Później trener będzie dążył, aby zawodnik sam dokonał wyboru tej najbardziej skutecznej opcji. Zwróćcie uwagę, że najbardziej coś zapamiętamy i najwięcej się nauczymy, gdy sami dojdziemy do rozwiązania.
W jaki sposób możecie dbać o kreatywność, zarówno ją wzmacniać, jak i rozwijać, bazując na sporcie?
- Otwórzcie się na dewizę „nieszablonowego myślenia”, czyli znów zacznijcie od siebie, bez względu na to, czy jesteście rodzicami, trenerami, nauczycielami. Pamiętajcie, że młode osoby najbardziej naśladują osoby dorosłe tzw. znaczące w ich życiu. Czy sami siebie czasem krytykujecie za swój „nowy” pomysł? Doceniacie, gdy wpadniecie szybko na pomysł rozwiązania trudnej sytuacji?
- Pozwalajcie na popełnianie błędów, niezależnie od funkcji, jaką pełnicie w sporcie lub innych sferach życia. Jeśli dziecko wie, że po błędzie, który popełni (niezależnie czy przy rozwiązywaniu zadania z matematyki, czy zagraniu na boisku), nie będzie krytykowany, negowany, to przy następnej okazji nie będzie się bał znów spróbować zrobić coś „inaczej” niż zwykle. Pamiętajmy, że błędy są naturalnym skutkiem zaryzykowania, a to ryzyko często wiąże się z tym, że robimy coś kreatywnie. Sir Ken Robinson powtarza: „Jeśli nie będę przygotowany na porażkę, nigdy nie będę w stanie wymyślić czegoś oryginalnego”. Często nie opowiadamy o swoich pomysłach czy rozwiązaniach, ponieważ boimy się, że inni nas za to skrytykują.
- Jeśli jesteście rodzicami dzieci uprawiających sport (lub takimi będziecie): nie podpowiadajcie na meczu, treningu, co w danej sytuacji może zrobić Wasze dziecko – do kogo podać, gdzie się ustawić, jak zagrać. C o robić? Stać obok, obserwować, opracować gest wspierający (na meczu lub treningu). Tylko wtedy zawodnik może być skoncentrowany na tym, co robi, a to niezbędny element, aby mógł dać wyraz swojej kreatywności. Niezależnie od tego, co robi (także w przypadku zadań, które wykonuje poza sportem), po prostu obserwujcie z zaciekawieniem czy wręcz uczcie się od niego kreatywności.
Jeśli jesteście trenerami lub nauczycielami:
- Stosujcie ćwiczenia, w których możliwe będzie zastosowanie przez zawodnika kilku rozwiązań. Każdy może dojść do strzału z danej pozycji w różny sposób. Dostrzegajcie to, jak wybrali Wasi podopieczni, i pokazujcie, nazywajcie, że to właśnie jest kreatywność. W ten sposób zawodnicy uczą się w sporcie i mogą przełożyć tę umiejętność na codzienne życie.
- Wspierajcie decyzje zawodników. Jeśli nie zakończyły się one sukcesem, pokazujcie, doceniajcie sposób dojścia do niego. Samo podjęcie decyzji może być już zachowaniem, za które warto zawodnika pochwalić („Brawo, że zdecydowałeś się na trudniejszą opcję zagrania, sama decyzja była dobra, brakowało skuteczności przy strzale.”).
- Pokazujcie, stosujcie różne opcje wyboru: bezpieczne, ryzykowne, mniej korzystne lub bardziej.
- Dbajcie o pozytywną atmosferę podczas zajęć. To, jak zareagują na błąd popełniony przez danego zawodnika jego koledzy, będzie miało bardzo duży wpływ na to, czy będzie wybierał odważne, kreatywne warianty zagrań. Wypracujcie gest wspierający w drużynie na wypadek tego, gdy dostrzegamy u zawodnika zaangażowanie, kreatywność w danej sytuacji, a jednak popełnia on błąd. Pokażcie, że nie wymagacie „perfekcji” w wykonaniu, lepsze jest dążenie do optymalnego rozwiązania – czyli najlepszego w tym momencie.
- Pozwólcie na wolną grę, taką jak zwykle była na podwórkach, trzepakach.
- Czytajcie, obserwujcie innych w pracy z młodzieżą, eksperymentujcie po to, aby urozmaicać Wasze treningi i zajęcia. Trzymanie się sztywnych schematów gry, organizacji ćwiczeń może stać się miejscem, gdzie trudniej o wykazanie się kreatywnością.